Bajka o C i W - rozdział pierwszy - część druga

~~
Z nieskładnych wyrazów, przeplatanych łkaniem,
dowiedział się motylek historii mróweczki,
która ruszyła w drogę – ciekawa poznaniem
tej, czy tamtej, wyrosłej na łące traweczki.
.
I tak wędrując, pewna swojej dorosłości;
mróweczka – pośród bliskich Ciesią zwana była
- pobłądziła, bo w swojej zbytniej ciekawości
zapomniała o drodze, którą tu przybyła.
.
Na dodatek deszcz padał – zmył zapachy drogi,
którymi mrówki swoje tropy oznaczają.
Więc cóż jej pozostało – dla Ciesi – niebogi;
niż pośród łez potoku pomocy wołając?..
.
A nasz Wicek, motylek ze szlachectwa znany
- to przecież paź królowej, nie zwykłe pacholę -
poprosił, by usiadła pomiędzy skrzydłami
- tak mogła obserwować, co zobaczy w dole.
.
Mróweczka się wdrapała, wygodnie rozsiadła,
motylek zaś przemierzał tereny łączyska.
Ciesia się uchwyciła, aby nie wypadła;
rozglądając się wokół – szukała mrowiska.
.
Wędrowali tak długo, nastała szarówka,
omijając po drodze wszelkie zagrożenia.
Bo to i sam motylek, jak i Ciesia – mrówka
mieli tu sporo wrogów, ich różne wcielenia.
.
Zmuszeni tuż przed nocą zaniechać szukania
mrowiska – domku Ciesi – więc motylek lotnik
postanowił przeczekać z oblotem do rana;
wylądował łagodnie tuż obok paprotki.
.
Zaraz też rozpoczęli poszukiwań jadła;
bo oboje zgłodnieli, krążąc zamaszyście.
Nie mieli z tym trudności, nim nocka zapadła
obficie najedzeni, spoczęli pod liściem.
.
Ciepła noc wnet minęła wraz z słońcem porannym;
oboje wypoczęci, nie wadząc nikomu;
po obfitym śniadaniu, rosą popijanym;
rozpoczęli od nowa szukać Ciesi domu.
.
Dużo by opowiadać o wielu przygodach;
kiedy to umykali sprzed dziobu ptaszyska
które nań polowało, lecz tu trzeba dodać
że nasz motylek – lotnik – już swą sławę zyskał.
.
Jako znany w swym kręgu lotnik nad lotniki,
umiał on tak w powietrzu manewrować lotem;
że przemyślne figury, nawroty, uniki
nie były dlań nowością, żadnym też kłopotem ..
~~

cdn ..

Brak komentarzy: