~~
Zakończono budowę w bardzo szybkim czasie;
to nie znaczy, że coś tu niedbale robiono.
Po prostu mistrz nad mistrze – Papa Smerf zarządzał;
pod jego kierownictwem życzenia spełniano.
.
Pałac ten miał pokoi, ile dni jest w roku;
każdy z nazwą motyli lub mrówczej gromady.
Ze względu na rozmiary znamienitych gości;
a nie dla stanowienia zmyślonej zasady.
.
Również podziemia zamku obszernymi były;
co dla mrówek z rodziny Ciesi krasnolicej
stanowiło podstawę życiową gatunku.
By mogły tu zamieszkać w swej nowej stolicy.
.
Pałac więc urządzono według gustu Ciesi
do której się garnęły wszystkie inne mrówki.
Wicuś – jak mógł pomagał w upiększaniu zamku
Nie szczędząc przy tym złota, czy srebrnej gotówki.
.
Wydano też przyjęcie – huczne jak wesele
dla budowniczych tego cudnego zamczyska.
A już podczas budowy zwiedzano to miejsce;
no i tym to sposobem swoje miano zyskał.
.
Sława ta jeszcze miała wzrosnąć z biegiem czasu;
lecz o tym Wam opowiem w następnym rozdziale.
Będą się działy rzeczy – może nie dopowiem;
abyście mnie odwiedzali i częściej i stale.
~~
cdn ..
2 komentarze:
Już się nie mogę doczekać następnej części.Bajka super. Brawo Autor!!!
--->sie tak nie rozbujowywuj* z tymi pochwałami ---> "nie chwal dnia przed zachodem słońca" - ot, co ..
Prześlij komentarz