- spis treści -

W celu ułatwienia znajdowania poszczególnych pozycji, zapisanych w blogu - przedstawiam dotychczasowe teksty w podlinkowanych adresach. Wystarczy kliknąć w wybraną pozycję, aby ją otworzyć.
~~

Pimpuś i Mruczuś



~~
Dla Pimpusia mieszkaniem jest dom właścicieli,
gdzie sypia na fotelu swoim ulubionym.
Ma również altankę - letni domek w sadzie,
który czasem odwiedza, ganiając gawrony.
.
Domek ten, z płaskim daszkiem rozgrzanym od słońca
bywa wręcz wymarzonym dla kota Mruczusia.
Ten bowiem lubi ciepło, więc zwinięty w kłębek
przysypia wciąż na daszku altanki Pimpusia.
.
Obaj są przyjaciółmi już od maleńkości, 
więc jeden drugiemu krzywdy by nie zrobił. 
Wprost przeciwnie, gdy któryś ma swoje kłopoty, 
to drugi już do walki byłby się sposobił. 
.
Tak było końcem wiosny tego właśnie roku, 
kiedy to obce psisko goniło Mruczusia. 
Ten zdążył zwiać na drzewo - takich pełno wokół, 
lecz miaucząc przywoływał w ten sposób Pimpusia. 
.
Co tam się wyprawiało!!! Kiedy Pimpuś skoczył 
na o wiele większego od siebie sierściucha, 
kot z wysoka spadając wczepił się w grzbiet jego, 
no a Pimpuś dobierał się do psiska brzucha .. 
.
Z podkulonym ogonem zwiewał, gdzie pieprz rośnie, 
tenże psiak, co wystraszył naszego tu kotka. 
No, a dwaj przyjaciele wielce dumni z siebie 
poszli sobie na spacer, omijając błota ..

~~

Bajka o Ciesi i Wicusiu - rozdział VI - część 4 (ostatnia)

~~
Marcysia tą nowiną nad wyraz przejęta
- i tym, że babcią zostanie zapewne już wkrótce,
postanowiła przenieść się do ich pałacu,
by móc tu ofiarować opiekę swej wnuczce.
.
Przenosiny odbyły się wnet bardzo sprawnie;
przy udziale młodzieży motylkowych gości.
Którzy bardzo ochoczo przenosili rzeczy
w powietrzu i szybciutko – tak było najprościej.
.
Przy tej okazji zawarto wiele znajomości
lub odnowiono stare – wspominając wesele.
Ni z tego, ni z owego – powstawały pary
z mrówek no i motylków – a było ich wiele ..
.
I tak oto małżeństwo Ciesi i Wicusia
przypieczętowane wkrótce przez córeczkę Wiesię;
dało początek gatunkowi owadów nowemu.
O czym ja tu Wam bajam – w bajki interesie.
.
Powstało wiele małżeństw motylko mrówkowych;
no i jak to od zawsze jest porządkiem rzeczy
- rodziły się wciąż nowe mrówczątko motylki.
Kto nie widział – niech słucha – a mnie niech nie przeczy.
.
Żyje gdzieś pośród kwiatów na szerokim świecie
rodzina motylko mrówek – z natury prześliczna.
Tutaj ich nie szukajcie – pewnie nie znajdziecie
bo jest ich jeszcze mało – gromadka nieliczna.
.
Pewnie i Wiesia kiedyś zostanie królową
pośród nowego gatunku mrówko motylkowych.
Czy zdążę to opisać – nie wiem – jeśli spotkam
ich gdzieś na swojej drodze – to się zastanowię ..
~~

Bajka o C i W - rozdział szósty - część trzecia

~
Wpadł w sieć zastawioną przez złego pająka
i tylko może temu życie swe zawdzięczać;
że był królem motyli – po to go więziono,
bo za wyjście na wolność opłatą zaręczał.
.
Pająk nie mógł wymyślić – jakim to sposobem
wyłudzić tę zapłatę za Króla uwolnienie.
Musiał też karmić godnie – co nie było proste;
Królowi Motyli obce, pajęcze jedzenie.
.
Obaj zatem myśleli – zgoła o czym innym;
pająk bowiem o złocie – Król zaś o wolności.
Pająk był nazbyt chciwy, a nasz Król Motyli
zasłynął w okolicy, ze swojej mądrości.
.
Król więc zaproponował – by pająk niecnota
uwiązał go do nici swojej pajęczyny.
Wtedy sam sobie będzie szukał pożywienia;
pająk więc na to przystał, z tej samej przyczyny.
.
Nić co dzień musiała być o wiele dłuższą;
żeby móc wyszukiwać nowe pożywienie.
I w tym upatrywał więziony Król szansy,
na jak najszybsze swoje z więzów uwolnienie.
.
Pewnego razu – podczas, gdy szukał jedzenia;
spotkał się oko w oko z swoim przyjacielem
- żuczkiem o mocnych szczękach – przegryzienie nici
sprawiło mu kłopotu naprawdę niewiele.
.
Zanim się pająk spostrzegł – Król Motyl odfrunął,
pomachał mu z daleka jeszcze skrzydełkami
i powrócił do domu, gdzie mało kto wierzył
że znajdzie się jeszcze żywy – tu – pomiędzy nimi.
.
Teraz uszczęśliwieni, z królewską obstawą
odwiedzili wspólnie Marcysię – mamę Ciesi.
By ją powiadomić o czymś zupełnie nowym
- niedługim przyjściu na świat swej córeczki Wiesi ..
~~
cdn ..

Bajka o C i W - rozdział szósty - część druga

~
Wicuś nie bywał co dzień w ich wspólnym pałacu;
przecież królował także w motylkowym świecie.
Chciał się zrzec tych zaszczytów by zamieszkać stale
razem ze swoją Ciesią – jego żoną przecież.
.
Nie bardzo jednak miał kto zastąpić Wicusia
w roli Króla Motylków, jego brat zbyt młody.
Więc musiał właśnie godzić swoje obowiązki
żeby tam – no i tutaj – nie narobić szkody.
.
Jak wspominałem wcześniej, na poprzednich stronach;
Król Motyli a tato Wicusia zaginął.
Szukano wszędzie wokół – bezskutecznie jednak;
Wicuś wciąż żył nadzieją, i jakiś czas minął ..
.
Aż kiedyś przybył goniec do Wiciesi zamku,
gdzie właśnie Wicuś mieszkał razem z swoją żoną;
że powrócił Król Stary do ich Motylkowa,
by Wicuś tam się zjawił wraz z jego koroną.
.
Wicuś w te pędy pomknął ku swojemu Ojcu;
Królowi Motylkowa razem też i z Ciesią.
Tkliwości było wiele przy owym spotkaniu;
płaczą z radości wszyscy – mimo, że się cieszą.
.
Król Motyl nie był jeszcze nader stary wiekiem;
długie włosy na głowie dodawały blasku.
Opowiedział o swojej przygodzie dziejowej;
kiedy to oto nagle znalazł się w potrzasku ..

~~
cdn ..

Bajka o C i W - rozdział szósty - część pierwsza


RODZINA
~~
Pani Mrówka (powyżej) – Królowa Marcysia;
Mama Ciesi, a babcia Wiesi – swojej wnuczki.
Też może mieć w tej bajce coś do powiedzenia.
Oby nic zgryźliwego – jakieś znów nauczki…
.
Pani Marcysia – mama – poprzedniczka Ciesi
na królewskim tronie była ciut zrzędliwa.
Bardzo zaś przywiązana do swego mrowiska;
nie chciała do pałacu – sprawa kłopotliwa.
.
Musiano do pomocy w jej codziennym życiu
przydzielić grupę mrówek, jej służebnic dawnych.
Aby w starym mrowisku nadal żyła godnie;
było to sto mróweczek nadzwyczajnie sprawnych.
.
Przyszło im nadal służyć swej byłej królowej
by mogła czuć się dobrze, jak za dawnych czasów.
Często musiały chodzić po świeże przysmaki
dróżką obok pałacu, do bliskiego lasu.
.
Zachodziły po drodze z wizytą do Ciesi,
z którą przecież kiedyś się razem bawiły.
Ona je też lubiła, więc z wielką radością
cieszyła się z tych wizyt, gdy tutaj gościły.

cdn ..

Bajka o C i W - rozdział piąty - część druga

~~
Pomocną okazała się rodzinka Mai;
która to wraz z Guciem i koleżankami
nadleciała z pomocą. Ruszyły więc żwawo
zwinne pszczółki, przynosząc nasiona wiadrami.
.
Z nich to smerfni zbrojmistrze lepili naboje
klejone pszczelim woskiem, też od pszczół im danym.
Mrówki będąc z daleka od tych to zapachów
zajęły się wzmacnianiem murów przeglądanych.
.
Motyle też ochoczo zgłosiły gotowość
do wszelkiej tu pomocy – czyniły, co mogły.
Nosiły więc w powietrzu materiał potrzebny
dla wzmocnienia obrony – szkodom zapobiegły.
.
Atak nastąpił nocą, jeszcze przed porankiem;
wtedy to napastnicy, pewni zaskoczenia
mieszkańców pałacu pogrążonych we śnie
- teraz nie mogli ukryć swojego zdziwienia ..
.
Przywitał ich blask świateł tuż ponad głowami;
robaczki świętojańskie tak to uczyniły.
Przychodząc z pomocą dla obsługi armat;
żeby ci mogli dostrzec, dokąd z nich strzeliły.
.
Hufiec pszczółek natomiast niósł w swoich ramionach
pociski z nasion, o których wspomniałem powyżej.
Zrzucał je między szeregi armii amazonek;
te zaś wiały czym prędzej – oby jak najchyżej.
.
Tam gdzie światełka robaczków już nie dosięgały
zjawiły się ćmy nocne – też przecież motyle.
Siejąc popłoch w szeregach tysięcy najeźdźców;
zrzucając im na głowy nasiona co chwilę.
.
W tym to wielkim popłochu wśród najeźdźców armii
wydarzyła się akcja o wielkim znaczeniu.
Oto Król Wicuś Pierwszy – bo tak go już zwano,
porwał z samego środka Królową w milczeniu.
.
Amazonki już teraz bez przywódczyni;
czyli Królowej Wrednej – takie imię miała,
musiały się wycofać – przyrzec uroczyście
że więcej tu nie przyjdą. Wredna podpisała ..
.
Zakończono więc szybko tę groźną wojenkę
przy pomocy przyjaciół - wspólnymi siłami.
Bo takie też działania przeciwko nieszczęściom
owocują dla wszystkich zawsze nagrodami.
.
Jako pierwsi od wieków potrafili przemóc
niepokonaną dotąd armię amazonek.
Sława ich się rozniosła hen – bardzo daleko.
Amazonki odeszły, nim nastąpił dzionek ..

~~
.
cdn ..

Bajka o C i W - rozdział piąty - część pierwsza

~~
Miło, no i spokojnie żyło się w Pałacu;
stolicy już królestwa – Wiciesią zwanego.
Dopóki nie dotarła wieść przerażająca;
w okolicy się dzieje coś niepokojącego.
.
Zastępy amazonek – mrówek rudo barwnych
maszerowały, siejąc po drodze zniszczenia.
Szły w stronę tegoż zamku Ciesi i Wicusia;
zaspokoić swe żądze zawładnięciem mienia.
.
Była to armia mrówek, największa w tym czasie;
niepokonana w bojach od paru pokoleń.
Przyspieszono więc gwałtem szykować obronę
swojego tu zamczyska – wezwano do zbrojeń.
.
Wysłano również gońców do przyjaznych rodów;
zarówno swoich – mrówczych, motylich i innych.
Które to do pomocy przybędą zapewne
odpierać wrogą armię - tym tutaj - niewinnym.
.
Pierwszy tu na ratunek pospieszył Smerf Papa
wraz z zastępami smerfnych zbrojarzy – strategów.
Rozmieszczono wśród murów, na wyższych krużgankach
armaty miotające do wrogich szeregów.
.
Miotać tu należało nasionami roślin;
których zapachy czasem i mrówki uduszą.
A więc macierzanką, lawendą, kocimiętą,
wrotyczem, bylicą, kminkiem czy pietruszką.
.
Lecz kto miał zaopatrzyć w zapasy tych nasion
magazyny zbrojowni pałacu mrówczego?.
Również tutejsze mrówki były uczulone
na zapach owych roślin – dla nich też coś złego.
.

cdn ..

Bajka o C i W - rozdział czwarty - część druga

~~
Zakończono budowę w bardzo szybkim czasie;
to nie znaczy, że coś tu niedbale robiono.
Po prostu mistrz nad mistrze – Papa Smerf zarządzał;
pod jego kierownictwem życzenia spełniano.
.
Pałac ten miał pokoi, ile dni jest w roku;
każdy z nazwą motyli lub mrówczej gromady.
Ze względu na rozmiary znamienitych gości;
a nie dla stanowienia zmyślonej zasady.
.
Również podziemia zamku obszernymi były;
co dla mrówek z rodziny Ciesi krasnolicej
stanowiło podstawę życiową gatunku.
By mogły tu zamieszkać w swej nowej stolicy.
.
Pałac więc urządzono według gustu Ciesi
do której się garnęły wszystkie inne mrówki.
Wicuś – jak mógł pomagał w upiększaniu zamku
Nie szczędząc przy tym złota, czy srebrnej gotówki.
.
Wydano też przyjęcie – huczne jak wesele
dla budowniczych tego cudnego zamczyska.
A już podczas budowy zwiedzano to miejsce;
no i tym to sposobem swoje miano zyskał.
.
Sława ta jeszcze miała wzrosnąć z biegiem czasu;
lecz o tym Wam opowiem w następnym rozdziale.
Będą się działy rzeczy – może nie dopowiem;
abyście mnie odwiedzali i częściej i stale.
~~

cdn ..

Bajka o C i W - rozdział czwarty - część pierwsza

Wiciesia
(nazwa nowo powstającego królestwa od imion Wicuś i Ciesia)
~~
Po tym już opisanym, słynnym weselisku
przyszedł czas na budowę pałacu nowego.
Który byłby zaczątkiem przyszłego królestwa
zwanego Wiciesią - przez nich zakładanego.
.
Pałac ten musiał spełnić wymogi mieszkańców;
wśród których Wicuś przecież swoim wzrostem słynął.
No i dla mrówek Ciesi być bardzo przyjaznym,
aby ich sposób życia tutaj nie zaginął.
.
Najpierw szukano miejsca – tu Wicuś z majstrami
sam oblatywał wokół okoliczne ziemie.
Aby znaleźć przyjazne dla obu gatunków;
mrówek tu biegających – i motyli plemię.
.
Wybór padł na pagórek – przy samym ogrodzie;
niedaleko tu przecież do kwiatów i lasu.
Pod rozłożystą lipą, miododajnym drzewem
chroniącym ich przed słońcem i deszczem zawczasu.
.
Uczestniczył tu cały ród smerfów w budowie;
pośród nich było wielu świetnych budowniczych.
Papa Smerf projektował pałacowe cuda;
od przepięknych zamków nie różniące się niczym.
.
Pszczółka Maja wraz z Guciem również pomagali;
z koleżankami znosząc wosku potrzebnego.
Którym właśnie zlepiano różne elementy
przy budowie ścian, stropu, czy dachu samego ..
~~

cdn ..

Bajka o C i W - rozdział trzeci - część druga

~~
Również i orszak Smerfów – żyjątek niebieskich
przywędrował w te strony; zaproszeni byli.
Na czele Papa Smerfów z pokłonem królewskim
złożył dary przed Ciesią i Królem Motyli.
.
Zapomniałem Wam dodać, że Wicuś był księciem
w swoim rodzie motylim. Od pewnego czasu
piastował urząd Króla, bo wraz z zaginięciem
właściwego monarchy, był nim według zasług.
.
Blisko, tuż za Smerfami Gargamel podążał;
lecz że nie był proszony, pozostawał z boku.
Wreszcie go sam Król Wicuś za krzakami dojrzał
i poprosił do środka, by dotrzymał kroku.
.
Weselisko trwało dni kilka bez przerwy;
goście, chociaż zmęczeni, zachwyceni bardzo.
Nawet Gargamelowi przeszły w kąt gdzieś nerwy;
które zapewne kiedyś znowu się przydadzą.
.
Pożegnajmy więc wspólnie tą zacną kompanię,
wszystkich gości weselnych, no i gospodarzy.
Kiedyś tu powrócimy, bo w moim mniemaniu
warto być wśród przyjaciół. Tak i tu się zdarzy ..
~~

...
cdn ..

Bajka o C i W - rozdział trzeci - część pierwsza

*
WESELISKO
~~

Zleciało się motylków z całej okolicy
gdzieś około tysiąca – któż policzyć zdoła.
Kolorowo przybranych, by w mrówek stolicy
pokazać się najlepiej, jak Wicek przywoła.
.
Mrówek było tak wiele, że nikt ich nie zliczył,
bo prócz poddanych Ciesi, jako już królowej;
przybyło mnóstwo poselstw z całej okolicy
- co przynależy przecież w gestii honorowej.
.
W czasie ich weseliska nikt nie śmiał polować
na biesiadników tutaj zgromadzonych tłumnie.
Takie są prawa lasu, których to dochować
należy się każdemu – kto żyje rozumnie.
.
Kapela przedniej marki przygrywała gościom;
w kolorowym tańcu mrówki i motyle.
Liczne cykady dźwięcznie swą melodyjnością
kilku konikom polnym wtórowały mile.
.
Były również toasty nektarem spełniane,
o który się postarała motyli gromada.
Przysmaków pełne stoły; półmiski przybrane
płatkami kwiatów polnych – bo tak tu wypada.
.
Pszczółka Maja wraz z Guciem także przyfrunęli,
zwabieni odgłosami przecudnej zabawy.
Bardzo ich też serdecznie wszyscy tu przyjęli,
więc Gucio z apetytem wziął się za potrawy ..
~~
.
cdn ..

Bajka o C i W - rozdział drugi - część trzecia

~~
Za jakiś czas oboje podrośli dość znacznie
- Wicuś już doświadczony swymi wędrówkami
zmężniał, nabrał rozumu – nadal jadał smacznie;
więc i sił mu przybyło - zadziwiał lotami.
.
Postanowił odwiedzić mrowisko znajome. 
Długo nie musiał szukać, było całkiem blisko. 
Lądując, wnet zobaczył orszaki ruchome 
krążące wokół tronu, tworzące kolisko.
Na tronie zaś widocznym z daleka na wzgórku 
siedziała Ona – Ciesia – Jej pokłony słano. 
Wicuś się zmartwił, speszył, bo w swoim mundurku 
wyglądał teraz przy Niej, jak giermek ułanów. 
.
Nie wiedział więc co począć, tak był tym zmieszany; 
już miał wracać z powrotem w kwiatki kolorowe; 
lecz i jego dostrzegli, został rozpoznany 
jako wybawca Ciesi, teraz ich królowej. 

Co tam się działo – rety – opisać nie zdołam 
bo by mi słów zabrakło, a i gardło ściska. 
Zaraz więc go wniesiono do owego koła 
obok tronu królowej, tak już całkiem z bliska.
.
Ciesia z początku zbladła, płyną łzy radości 
taka tym to spotkaniem była poruszona. 
Dalej było cudownie, bo już mieli gości 
na swoje weselisko - jako mąż i żona ..

~~
cdn ..

Bajka o C i W - rozdział drugi - część druga

~~
Tu zaś z głębi swej norki już spoglądał krecik
na smakowity kąsek, co sam się nadarzył.
Poprawił więc na głowie swój czarny berecik
by zabrać się do jedzenia, o którym to marzył.
.
Ostatni już był moment, jak krecika szpony
sięgały po mróweczkę zemdlałą z tej trwogi.
Nadleciał zacny Wicuś – złapał ją zmartwiony
i frunął jak najwyżej, między gęste głogi.
.
Odpoczęli tu chwilkę z Ciesią przerażoną;
aby oprzytomniała po takim zdarzeniu.
Pofrunęli wnet dalej łąką ukwieconą
nadal szukając domku, teraz już w milczeniu ..
.
Tak zeszło popołudnie, zmrok zaczął zapadać
gdy nagle tuż przed nimi pojawił się gacek.
To nocny jest nietoperz, lecz lubiąc podjadać
potrafi też o zmroku udać się na spacer.
.
Jest to smakosz motyli, szczególnie tych nocnych,
ćmami często zwanymi. Nie pogardzi przecież
okazją do schwytania posiłków pomocnych.
Więc Wicuś znów w opałach – tak już jest w tym świecie ..
.
Uciekając przed gackiem skrył się w szparę drzewa
- tam chwilkę odsapnęli, napastnik odleciał.
Teraz już nie czekali więcej niż potrzeba;
lecieli wciąż przed siebie i tak dzionek zleciał.
.
Szukając dziś noclegu sfrunęli pod drzewo;
takie już mocno stare, z korą popękaną.
Tu chcieli się rozejrzeć na prawo i lewo
czy nie znaleźć w tych szparach spokoju do rana.
.
Najpierw, że byli głodni – szukali jedzenia,
aby z pustym żołądkiem nie iść spać pod korę.
Wystarczyło Wicusia jednego spojrzenia
by dojrzeć nieszczęście - dobrze - że znów w porę.
.
Dzięcioły dwa, kłócące się tutaj pod drzewem
wielkimi są – od zawsze – mrówek smakoszami.
Więc Ciesia wraz z Wicusiem musieli w potrzebie
uciekać, ukrywając pomiędzy trawami.
.
Wreszcie Ciesia wyczuła zapach jej znajomy
podwórza swojego, przy domku w mrowisku.
Więc zaraz lądowali, uściski, ukłony
oraz podziękowania dla Wicka od wszystkich.
.
A Ciesia – jak to dziecko – znowu popłakała
gdy przyszło się już żegnać z Wicusiem motylem.
Czuła bowiem, że mocno już się przywiązała
do tego przyjaciela, spędzając z nim chwile.
.
Sam Wicek też nie spojrzał się nawet przez ramię,
gdy odlatywał od nich – przyjaciół swych nowych.
Nie chciał by ci widzieli, że to samo znamię
już w jego oczach widać - płakać był gotowy...
.
Obiecywał więc wszystkim, przy swym pożegnaniu;
że kiedyś znów odwiedzi znajome mrowisko.
Czy tak się stanie, nie wiem. W moim rozeznaniu
możliwym jest to faktem – przyjaźń znaczy wszystko ..
~~
.
cdn ..

Bajka o C i W - rozdział drugi - część pierwsza

~
W poszukiwaniu domku Ciesi nasi przyjaciele;
a więc Wicuś i sama Ciesia mieli przygód kilka.
Wszystkich tu nie opiszę, było ich zbyt wiele
by zmieścić je w tej bajce – zacznę od motylka.
.
Fruwając ponad łąką jak najbliżej ziemi;
by Ciesia mogła dostrzec swój domek z daleka.
Wicuś mógł się tu spotkać z nićmi pajęczymi
zastawianymi tutaj, co w nich pająk czekał.
.
Pająki bowiem łapią owady w te sieci;
nie tylko zwykłe muszki, także i motyle.
Jak tylko coś takiego do nich tu przyleci:
już się nie wydostanie, mocna jest na tyle.
.
Wicuś z mróweczką Ciesią na plecach siedzącą
zaplątał się niestety o brzeg takiej sieci
Byli na szczęście parą dość dużo ważącą;
że sieć ta się zerwała – mogli więc odlecieć.
.
Musieli jednak zaraz lądować na ziemi
bo niteczki z tej sieci skrzydła oplatały
naszego to lotnika. Więc nóżkami swymi
zsuwał je po kolei, aż się pozrywały.
.
Ciesia tymczasem zeszła na ziemię z motylka
aby sobie poszukać jakiejś smacznej trawy.
Tu zaś spoglądał na nią z jakiegoś badylka
mrówkolew. I to nie dla przyjaznej zabawy ..
.
Spostrzegł to wnet nasz Wicuś, wiedział, co się zdarzy;
właśnie pozbył ze skrzydeł nieprzyjaznej sieci.
Rzucił się na ratunek, skrzydłami po twarzy
mrówkolwa jął okładać – ten musiał odlecieć.
.
Po krótkim odpoczynku od nadmiaru wrażeń
Wicuś wraz z małą Ciesią frunęli nad łąkę
w poszukiwaniu domku - ostrożni dla zdarzeń
które mogły kosztować z ich życiem rozłąkę.
.
Głodna sikorka sobie siedziała na drzewie,
rozglądając się wokół za zdobyczą wszelką.
Bardzo lubi motyle, więc w tej to potrzebie
chciała złowić Wicusia wraz z mrówką niewielką.
.
Wicuś w ostatniej chwili dojrzał zagrożenie.
Wykorzystać więc musiał cały kunszt lotnika;
wślizgnął się razem z Ciesią pod jakieś korzenie.
Przeczekali tu razem, aż sikorka znikła.
.
Coś za dużo złych zdarzeń w takim krótkim czasie;
pomyślał wtedy Wicuś – odpocząć chciał chwilę.
I podjeść sobie nieco, by na dalszej trasie
mieć siły do fruwania, jest przecież motylem.
.
Ciesia zeszła na ziemię spod skrzydeł motylka.
Również głodną już była, więc szukała jadła.
Wokół się rozglądając - wystarczyła chwilka
by nie patrząc pod nogi, w jakąś jamkę wpadła ..
~~

cdn ..